30 maja, 2015

Pierwsze smaki lata

Cześć! :)


Dzisiaj mam kilka chwil na zorganizowanie sobie czasu na cały przyszły tydzień. Mam nadzieję, że ten tydzień będzie trochę efektywniejszy i uda mi się zrealizować kilka planów i pomysłów. Najbardziej cieszę się na wyprawę ze starym aparatem. Dostałam go w zeszłym roku od rodziców - na pewno ma ze 20 lat i waży około kilograma (jak nie więcej ;)). Gdy uda mi się go rozpracować, skompletować i okaże się, że sprzęt jest faktycznie sprawny, wybiorę się na jakieś próbne zdjęcia. Efektami na pewno się podzielę :) Teraz robię sobie przerwę na kilka rozdziałów Browna i pierwsze polskie truskawki :)



27 maja, 2015

Kraina olejem i miodem płynąca :)

Cześć.


Nie wiem, jak w pozostałej części Polski, ale tu, nad morzem pogoda od kilku dni jest bardzo ładna. Temperatura dochodzi do 15 stopni, przez większość dnia na niebie przeważa słońce. Mam teraz małe wakacje, bo skończyłam szkołę i czekam na odpowiedź w sprawie pracy. Wolny czas, którego mam teraz nieprzyzwoicie dużo, owocuje w długie spacery, pozwala mi nadrobić zaległości w filmach i książkach i innych moich małych pasjach. Przy drodze wojewódzkiej prowadzącej do mojego miasta jest kilka naprawdę malowniczych miejsc. Opłaca się czekać 10 miesięcy, żeby przez pozostałe 2 móc oglądać piękne rzepakowe pola. Początkowo rzepak pachnie jak słodki miód, na który de facto też jest przeznaczany, później w okresie zbiorów polom towarzyszy mniej przyjemny zapach, ale nie wpływa on na wizualny efekt, który przyjezdnym nieraz zapiera dech w piersiach. Z rzepaku, który zajmuje hektary robi się też oczywiście olej rzepakowy, który pod względem proporcji kwasów omega-6 do omega-3 góruje nad każdym innym olejem roślinnym. Poza gastronomią zarówno oleje, jak i miody stosuje się w kosmetyce. Obydwa te produkty mają właściwości silnie nawilżające i regenerujące, ale należy je stosować w odpowiednich ilościach, by nie dopuścić do przetłuszczania się włosów czy skóry. Uwielbiam połączenie przyjemnego z pożytecznym, a takie pola rzepakowe, to prawie jak posiadanie winnicy w pobliżu. ;) No przyznajcie, że widok piękny :)




25 maja, 2015

52 tygodnie

Cześć.


Znacie to powiedzenie, że ludzie zaczynają czytać dopiero wtedy, kiedy nie muszą? Wydaje mi się, że jest ono bardziej elastyczne i odnosi się do wielu aspektów życia. Od najmłodszych lat nic tylko musimy i musimy. To myć zęby, to się uczyć, to być grzecznym. Wszystko się zmienia, kiedy obowiązek staje się przyjemnością.


Jestem osobą ambitną, choć nie zawsze tak było. W połowie szkoły średniej postanowiłam wziąć sprawy w swoje ręce i zadbać o moją przyszłość, póki miałam jeszcze szansę. Skupiłam się na szkole, przyłożyłam do nauki, zapisałam na korepetycje i prywatne lekcje. Zaczęłam też czytać więcej lektur, bo matura tuż-tuż lektur cała rzeka. No i tak się zaczęło, czasem trafiała się naprawdę fajna książka, którą pochłaniałam w kilka dni, a czasem odkładałam ją w nieskończoność. No i wtedy trafiłam na największą książkową mobilizację, jaką było wydarzenie na Facebook-u Przeczytam 52 książki w 2015 roku. To dopiero wyzwanie! Jedna książka na tydzień, jakoś dam radę. Na początku było dobrze, przez styczeń i pół lutego książki mi jeszcze "wchodziły", a potem trafiłam na coś cięższego. Na razie utknęłam przy 9 tytułach na liście, a powinnam mieć już 22, niedobrze. Naprawdę podziwiam ludzi, którzy pod tym wydarzeniem już po tygodniu czy dwóch mieli po kilka tytułów. Cała akcja przypomniała mi jak wiele straciłam przez te parę lat, kiedy czytałam z doskoku, bo "nie miałam czasu". Około kwietnia skończyłam przerabiać książki z kanonu szkolnego i skupiłam się na zakurzonych pozycjach kupionych przed laty w wakacyjnych namiotach zalegających na moich półkach. Niektóre z nich to teksty, do których nie powróciłabym ponownie, ale jak wyczerpię zasoby mojej minibiblioteki, to zacznę celować w tytuły, które chodzą za mną od dawna. Może jakieś sprawdzone propozycje?

Poruszyłam cały ten temat, z kilku względów. Jako, że w tym roku napisałam maturę i początkowo musiałam czytać lektury, to teraz, kiedy jestem już po wszystkich egzaminach, czytanie przychodzi mi znacznie łatwiej. Nie mam obowiązku czytania, robię to dla czystej przyjemności, ciekawości i chęci przeniesienia się w inny świat. Lubię książki rozumieć, wiedzieć o czym mówią, poznać historie bohaterów, zwracam uwagę na to, co autor próbuje przekazać. Inna sprawa to taka, że książki uczą, a książki, które sami wybieramy uczą podwójnie. Nie ważne, czy czytasz P. Coelho, E.L. James czy H. Fielding (to autorka Bridget Jones) książki uczą wrażliwości, empatii, poszerzają nasze pojęcie o świecie -nawet tym futurystycznym - i co też ważne utrwalają w czytelniku zasady poprawnej polszczyzny, gramatyki, czytając poznajemy indywidualny styl autora, który poniekąd kształtuje i nasz.

Tak więc pamiętajcie, że książki są fajne i dobre. A jak nie książki, to komiksy, artykuły w gazetach i opowiadania czytane dzieciom do snu też. :)